Witajcie !!
Cieszy mnie ogromnie ta myśl, że za oknem już bardziej pogoda wciela się w wiosnę niż miałaby powróci do temperatur zimowych !! W końcu można zacząć biega codziennie, więcej spacerować !! Jak dla mnie fantastyczny czas. Fantastyczny czas fantastycznym czasem, dla książki też znajdzie się odrobina chwili wolnej aby nadrobić to co miałam w planach bądź po prostu przeczytać coś dla relaksu, oderwania się od rzeczywistości.
Dzisiaj przychodzę do Was z recenzją krótkiej, aczkolwiek czasami rozciągającej się w czasie książki:
Nick Hornby, Był sobie chłopiec, Zysk i S-ka,Poznań 2002, s. 242
Był sobie chłopiec o imieniu Marcus, który miał dwanaście lat. Była również jego mama, Fiona, wychowująca go samotnie. I jak to już w życiu bywa przez przypadek znalazł się również Will. Wszystko zaczęło się od potrzeby. Will miał potrzebę bycia w przelotnym związku z rozwiedzioną matką. Uważał, że to związek po najmniejszej linii oporu. Według Willa takie kobiety dopadają wyrzuty sumienia i same postanawiają go zakończyć, co daje Willowi zero odpowiedzialności w kwestii zrywania i późniejszych konsekwencji z tego wynikających.
Nasz pan niezobowiązujący postanawia poszukać takiej kobiety na spotkaniach dla samotnych rodziców. Wtedy dochodzi do przypadkowego spotkania Willa z Marcusem. Nasz mały bohater dostrzega w Willu mężczyznę, który jest rozwiązaniem wszystkich jego problemów z którymi spotyka się w szkole, gdzie jest nieakceptowany przez wszystkich znajomych. Uważa, że Will wie lepiej jak się zachowywać i jak "wyglądać" by stać się jednym z uczniów, zniknąć w tumie i nie potrzebnie się wyróżniać. Życie Marcusa staje się po prostu bezpieczniejsze. Wiedziony negatywnymi doświadczeniami, widzący matkę, która chciała popełnić samobójstwo styka się z problemem swojej egzystencji.
Opowieść ta przypomina mi trochę taką małą zamianę ról. Will - wieczne dziecko poznaje Marcusa - doświadczonego młodzieniaszka, po to aby samemu w końcu dorosnąć i pookładać sobie życie według nowych priorytetów. To opowieść troszeczkę o przyjaźni, o celowości każdego ze spotkań. Dostrzegania w innych tego, co u nas kuleje, co próbujemy zmieni lecz pomimo starań nam nie wychodzi, bądź żyjemy jak dotychczas bo tak nam jest wygodnie, bo się przyzwyczailiśmy.
Historia niby banalna, niby prosta, jednak trzyma przy swej fabule i nie pozwalana oderwanie się bez doczytania o efektach tych wszystkich spotkań.
Historia niby banalna, niby prosta, jednak trzyma przy swej fabule i nie pozwalana oderwanie się bez doczytania o efektach tych wszystkich spotkań.
Moja ocena 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz