niedziela, 14 września 2014

"Wracajmy do domu" Lisa Scottoline

Witajcie !!!
Sumienność w prowadzeniu bloga u mnie zawodzi ... :/ No cóż, jedyne co mogę z tym zrobić to wziąć się w końcu w garść, zmobilizować i zacząć więcej czytać, więcej pisać oraz poruszyć moją głową w celu odnalezienia kreatywnych pomysłów na zagospodarowanie tych "czterech kątów" ;)
Ostatnimi czasy wiele się u mnie działo: dostałam pracę, musiałam na dniach przeprowadzić się z jednego miasta do drugiego i w tym drugim zaklimatyzować ( co łatwe nie jest bo miasto duże ;))
Dziś, w ten jeden z ostatnich niedzielnych powiewów lata przychodzę do Was z powieścią, którą doczytywałam jadąc tramwajem do pracy.

Lisa Scottoline, Wracajmy do domu,  Prószyński i S-ka, lipiec 2014, s. 512


Poruszająca historia matki, która jest gotowa poświęcić własną przyszłość dla dobra dzieci. Nowość w klubie KOBIETY TO CZYTAJĄ                                                                    Jill Farrow jest typową mamą z przedmieścia, która wreszcie pozbierała się po rozwodzie i układa sobie życie na nowo. Praca pediatry daje jej satysfakcję, a nastoletnia córka, Megan, wydaje się być szczęśliwa. Pewnej nocy w ich domu zjawia się była pasierbica Jill, Abby, i przynosi wieści o śmierci swojego ojca, utrzymując przy tym, że został zamordowany. Jill chce na własną rękę pomóc w odkryciu prawdy. Wkrótce okazuje się, że jej działania mogą doprowadzić do rozpadu nowej rodziny i zniszczyć dopiero co odzyskane szczęście.  Czy macierzyństwo kiedyś się kończy? Jakie są granice miłości w rodzinie? Czy istnieje pojęcie „byłego dziecka”?








Biorąc tę książkę z bibliotecznej półki zachwyciłam się okładką. Jest taka prosta, pastelowa i ma zagranicznego autora ;) Później cieszyłam się, że dostałam w bibliotece książkę z 2014 roku ( co czasami jest nie lada wyzwaniem ;))
W każdym razie, jak już wcześniej zostało napisane opowieść dotyczy  niejakiej Jill, będącą z tych intuicyjnych matek przeczuwających, że z ich dzieckiem dzieje się źle i w sposób nieustraszony dążącą do tego, aby stworzyć swoim potomstwom ognisko domowe. W tym przypadku sprawa dotyczy dwójki pasierbic Jill i jej byłego męża Willa. Rozstała się z nim, ponieważ toczył on życie, które nie koniecznie przypadło Jill do gustu.  Pewnego dnia dowiaduje się o jego śmierci. Abby, była pasierbica zakłada, że tata na 100 % został zamordowany, podając, jak czujny obserwator, masę sytuacji, rzeczy z życia Willa, które potwierdzałyby jej tezę. Jak to w książkach bywa, po tym stwierdzeniu Jill próbuje wyperswadować Abby ten pomysł.  Jak to w książkach również bywa, po pewnym czasie nasza główna bohaterka sama zaczyna w tę wersję wierzyć. I tu zaczyna się wszystko dziać. Dotąd ułożone życie Jill nabiera innego tempa. Nieustraszona Jill nie podda się dopóki nie dowie się prawdy i niczym agent CSI doprowadzi sprawę do końca ;)

Czytając "Wracajmy do domu" podziwiałam Jill za jej spryt, inteligencję a przede wszystkim za odwagę porzucenia swojego teraźniejszego życia na rzecz rozwiązania nierozwiązanych spraw z przeszłości.  Czytając jej poczynania dochodzę do wniosku, że podczas tych wszystkim przygód było w niej tyle pewności, że to co robi, to do czego dąży jest odpowiednie, że to czego próbuje znaleźć jest jej potrzebne. Nie jest to rzecz normalna porzucanie harmonii na ciągłą niepewność, niespodziewane sytuacje, które niekiedy są zagrożeniem dla życia. Jednak w Jill to wszystko było. Za to ją podziwiam, że dzięki temu wyzbyła się nienawiści do Willa, ale za wszelką cenę pragnęła dowiedzieć się jaka faktycznie była przyczyna jego śmierci.

Podsumowując to powieść pisana lekkim piórem. Dojeżdżając do przystanku zawsze z niecierpliwością czekałam kiedy znowu wejdę w świat tych bohaterów.  "Wracajmy do domu" jest na pewno przykładem tego, że kocha się za nic i pomimo tych niekomfortowych sytuacji które spotykają nas w życiu jesteśmy w stanie zrobić coś w imię czegoś wyższego, mianowicie miłości ! :)


Moja ocena 5/6

PS Zdecydowanie potrzebuję zmian, aby zdobyć w sobie motywację do bycia tutaj częściej ;)
Do następnego razu <3 
                                                                                                                                      

wtorek, 15 lipca 2014

"Poradnik pozytywnego myślenia" Matthew Quick

Dzisiaj w ten upalny dzień przychodzę z czymś lekkim, łatwym do przyswojenia. 

Mowa o tejże książce


Poradnik pozytywnego myślenia,Matthew Quick, Wydawnictwo Otwarte, marzec 2003, stron 380 

"Poznajcie Pata. Pat ma pewną teorię – jego życie to film, który zakończy się happy endem, czyli powrotem jego byłej żony. Pat musi tylko spełnić kilka warunków: robić codziennie setki brzuszków, czytać więcej książek, biegać ubrany w worek na śmieci, żeby zgubić ostatnie zbędne kilogramy, ćwiczyć bycie miłym i dwa razy dziennie łykać kolorowe pastylki. (Fakt, że Pat spędził kilka lat w zakładzie dla psychicznie chorych nie jest chyba wielkim zaskoczeniem). Niestety nic nie układa się tak, jak powinno. Nikt nie chce rozmawiać z nim o Nikki, jego ukochane Orły przegrywają kolejne mecze, a ojciec twierdzi, że Pat przyniósł pecha drużynie. Na domiar złego za Patem łazi piękna, choć równie stuknięta jak on Tiffany, prześladuje go Kenny G, a nowy terapeuta sugeruje zdradę jako formę terapii! Pat nie przestaje jednak myśleć pozytywnie. Czy to wystarczy, by osiągnął swój cel?" --> źródło

             Bohaterem głównym w koło którego toczy się akcja jest Patt. Ma on swoją misję, pragnie znowu spotkać się ze swoją żoną Nikki. Po drodze spotyka go wiele zabawnych a czasami przytłaczających wydarzeń. Ma on swoją pasję: codzienne bieganie a także czytanie książek, wszystko to dla tego jedynego spotkania. Niestety, gdy w swoim życiu spotyka również "szaloną" kobietę, Tiffany jego życie zaczyna znacznie oddalać się od jego założeń.  W całych tych zmaganiach nie można zapomnieć o roli terapeuty Patta, przemiłego Clifforda, który potrafi otworzyć Patta, aby ten otworzył się na tyle, by zastosować terapie. 

                  Patt to człowiek, z którego możemy brać przykład. Pomimo braku zainteresowania innych jego celem oraz omijania tematu związanego z jego żoną, nie poddaje się i dąży do rozwiązania. Nie ma w nim negatywnych odczuć. Towarzyszy mu przekonanie, że mu się uda. Nawet pewna sytuacja, która kategorycznie przekreśla jego marzenia nie doprowadza do jego zwątpienia ani poddania się. 

                       Po przeczytaniu tej pozycji w mojej głowie narodziły się takie hasła jak: 

  • "trafił swój na swego", 
  • "O-R-Ł-Y", 
  • "samozaparcie", 
  • "żyj i rób". 

                    Niesamowite dopasowanie dwóch ról Patta i Tiffany. Oboje mają za sobą niegatywne wydarzenie, które zmieniają ich światopogląd. Oboje są zdeterminowani osiągnięciem celu. Pattowi potrzebna jest Tiffany a Tiffany Patt. W ich życiu niby inne sytuacje sprawiają, że są dla siebie niezbędni.  Jedno przekonuje drugiego o tym, jak bardzo siebie potrzebują, a raczej Tiffany przekonuje Patta że bez niej nie uda mu się dotrzeć do jego żony. Po prostu mega !!

              Cała fabuła przesiąknięta jest też drużyną Orłów, której wszyscy w książce kibicują, sprawdzają wyniki, oglądają mecze a także weryfikują wyniki i szacują ile trzeba im punktów, żeby przeszli dalej albo ile punktów zdobędą, kiedy nie będzie brał udział dany zawodnik. Pod tym względem akcja książki trochę mnie zniechęcała. 

            Jednak podobało mi się, że w książce został poruszony motyw samozaparcia i dążenia do celu. Niepoddawanie się i wiara w siebie to dwie cechy, które w maksymalnym stopniu opisują Patta i Tiffany. Jest to opowieść lekka i przyjemna, którą czyta się jednym tchem co wynika z odpowiedniego budowania całej akcji. Nie wszystko na raz, jednak dozowania część po części każdej części zagadki.


Moja ocena: 5/6

PS Postanowiłam, ze od dziś czas na Jeżycjadę ;) Dwie pierwsze części już u mnie ;)


czwartek, 10 lipca 2014

"Wybór" Nicholas Sparks

    Jak możecie zauważyć, na blogu zaszły drobne zmiany w szablonie. Wszystko to dzięki Magdzie z bloga my pink plum. Udostępnia ona grafikę na bloga we własnym wydaniu. Osobiście jestem oczarowana tym, co stworzyła.  Skoro przydarzyła się takowa okazja i ja skorzystałam. Cieszy mnie to, że po drodze, gdy się do tego zabierałam nie wystąpiły żadne komplikacje, co w moim przypadku jest bardzo częste, ponieważ z html  niestety nie jesteśmy sobie bliscy w życiu codziennym.

Przechodząc do książki ... ;)

Nicholas Sparks, Wybór, Albatros 2008, 336 stron


                   Historia dwóch bohaterów Travisa i Gabby.  Travis - weterynarz, który związki z kobietami nie traktuje jako coś stałego i pożądanego. Gabby - kobieta będąca w jednym związku od kilku lat, pragnąca zmian. Ich poznanie to przypadek. Ich historia to jedna wielka niewiadoma. Oboje muszą dać coś z siebie aby dojść do tego miejsca w którym się znaleźli oraz każdy musi poświęcić jakąś część siebie. Nie jest to łatwe dla jednego i drugiego bohatera. Podsumowując pozwolę przytoczyć sobie cytat " ich znajomość przekształca się w coś, co zakończy się albo wielkim szczęściem,albo równie wielkim dramatem".

                  By dowiedzieć się o co z tym wszystkim chodzi zachęcam Was serdecznie do indywidualnego przeczytania tej lektury. Tytuł jest bardzo intrygujący, choć zdawałoby się, że trochę banalny i od razu czytelnik może domyśleć się o co chodzi. Nic bardziej mylnego.  Przez cały czas bohaterowie tej powieści zmagają się z wyborami by te mogły w końcu doprowadzić do tego jedynego, najważniejszego w całej fabule. 

                  Cała akcja tworzona jest w lekkim klimacie. Niczym zwykła historia, jednoznaczna, przewidywalna i mało ciekawa. W pewnym jej momencie autor wplata wątek, który zaciekawia, zachęca do domyślania się końca tej historii. Dla osób wrażliwych może stanowić podstawę do uronienia kilku łez.

                  Jak dla mnie rewelacja. Uwielbiam takie lekkie opowieści, które sprawiają, że mogę wczuć się w fabułę. Stać się obserwatorem całej akcji, obserwować ich z boku i próbując wczuć się w to co myślą, przeżywają. Lubię takie książki gdzie sama zastanawiam jaka byłaby moja reakcja,decyzja  gdyby sytuacje, które przydarzyły się w życiu bohaterów zdarzyłyby się w moim życiu. 

Moja ocena 6/6

piątek, 4 lipca 2014

Wracam xD

       
             Dziś jest ten dzień, w którym się zmobilizowałam. Może nie tylko tyle, ale mam więcej czasu. Zostałam magistrem ;) Między ostatnim wpisem a dniem dzisiejszym byłam w ciągu pisania, poprawiania, uczenia się do obrony, świętowania. Dziś postanowiłam, że nie mogę zaprzepaścić tego, co stworzyłam ;) Pisanie recenzji ostatnich książek sprawiało mi wielką radość a ostatnio za tym zatęskniłam.
Nie ma co więcej pisać, czas czytać i recenzować.

PS Dobrego dnia !!

Tego sobie życzę xD

piątek, 9 maja 2014

Lista Stu imion autorstwa pani Ahern

Witam Was serdecznie !!
Dzisiejszy post odnosił się będzie do wrażeń z przeczytania tejże oto książki:

Cecelia Ahern, Sto imion, Wydawnictwo Akurat 2014, 446 stron



               Co byście sobie pomyślały, gdyby Wasza umierająca przyjaciółka, leżąca w szpitalu wysłała Was do domu po teczkę z dokumentami prosząc Was o przyniesienie jej z powrotem do niej w celu wyjaśnienia jej pomysłu na artykuł , po czym gdy przychodzicie, myślicie, ze wszystkiego się dowiecie, okazuje się, ze Wasza koleżanka odeszła już ze świata żywych.  Z taką sytuacją zetknęła się Kitty.  Constance, redaktorka naczelna gazety "Etcetera", mająca pomysł na artykuł,  kazała Kitty iść do jej domu, znaleźć kopertę z naklejką "Nazwiska" i przynieść jej ją aby ona jej wszystko wytłumaczyła. Niestety Kitty na własną rękę musiała dowiedzieć się co miała na myśli Constance tworząc taką listę i chcąc wykorzystać ją do artykułu. 
Od tego momentu Kitty zmaga się na równi z problemami życia osobistego i nawiązaniem kontaktu z osobami z listy. Jakie efekty przyniosły te zmagania, proponuje byście doczytały same ;)

               Pozwólcie, ze przytoczę cytat z książki:

"Jeśli wybierzesz losowo sto nazwisk z książki telefonicznej, nie tylko znajdziesz materiał na artykuł. Znajdziesz sto artykułów, ponieważ wszyscy, każda osoba, mają jakąś historię do opowiedzenia. Każdy zwykły człowiek ma jakąś niezwykłą historię"

               Tak moi drodzy, to opowieść o zwykłych ludziach. Sama na początku myślałam, że te nazwiska połączone są według jakiegoś wielkiego wydarzenia, o którym mogą wiedzieć tylko Ci ludzie. Z każdą kartką zostawałam uświadamiana, że to jednak nieco inna historia. Jej głębia płynie z niezwykłości będącej w codzienności. Takimi bohaterami są osoby z listy. Szarzy, zwykli ludzie, którzy niczego nie odkryli, nie zrobili niczego, o czym można by o nich napisać w gazetach. Jest w nich magia, która pozwala na to,aby się nimi jednak zainteresować. Przekaz tej fabuły zachęcał mnie do czytania i czytania. Logicznie ułożona całość przemawiała za tym, żeby nie odkładać ją na półkę, jako "kiedyś tam doczytam".
                 
                 Czytanie tej książki, było dla mnie czasem refleksji nad samą sobą. Zgłębiając kolejne życiorysy, zaczęłam zastanawiać się nad swoim. Nie mogę powiedzieć, że ta książka była impulsem do działania, ale iskierką, która rozpaliła wcześniejsze plany, założenia, działania, chęci.  Bardzo lubię sięgać do takich historii. To już druga książka tej autorki i nie widzę ani krzty rozczarowania. Jestem w trakcie trzeciej i mam nadzieję, ze się nie rozczaruje. 

Moja ocena 5/5

Pozdrawiam Was bardzo gorąco !!











piątek, 25 kwietnia 2014

"W pierścieniu ognia" Suzanne Collins

Witajcie !!!

Dziś recenzja książki, która czekała długo aż zacznę ją czytać. Wydaje mi się, że czasami trzeba tak odwlekać to i akcja szybciej wchodzi. Właśnie tak było w moim przypadku. Wciągnęła mnie na całego tak, że równolegle jak czytałam to i oglądałam film.


Suzanne Collins, W pierścieniu ognia,   Media Rodzina 2009,  359 s





Druga część serii o niezwyciężonej Katniss, która igra z ogniem. A w części drugiej igra z nim bardziej. 
Po zwycięstwie w Głodowych Igrzyskach na ich bohaterów czeka tournée po wszystkich 12 Dystryktach w Paanem. Katniss i Peeta ruszają w podróż, na której muszą w okazalszy sposób udowodnić swoją miłość. 
Inaczej prezydent Snow dobierze się Katniss do skóry. 

W tej części ponownie jesteśmy świadkami corocznego Turnieju, tym razem jego „wyjątkowość” stanowi 75 rocznica istnienia. Główny organizator Igrzysk zmienia zasady „naboru” uczestników. Na arenie do walki staną dotychczasowi zwycięzcy. Jedna kobieta i jeden mężczyzna z każdego Dystryktu. I takim sposobem nasi bohaterowie po raz kolejny uczestniczą w tym wyzwaniu. Jednak nie skończy się jak w części poprzedniej. Proponuje abyście doczytali sami.

Bogata w opisy powieść stwarza, ze możemy być niczym jak uczestnicy tej książki. Zawsze wychodzę naprzeciw książką, które oprócz pustych dialogów, zawierają coś więcej. Tutaj autorka wykorzystała swoje „lekkie pióro” w opisie zarówno zdarzeń, miejsc, krajobrazów. Choć muszę przyznać, że same dialogi niekiedy czynią książkę ciekawszą, chodzi mi o zadziorność oraz logiczność. A jeśli o logikę chodzi to również autorka nie ma problemów w budowaniu akcji, w lekkim przechodzeniu z jednego wydarzenia do drugiego. Za sprawą tych wszystkich elementów bardzo przyjemnie, ale też długo czytało mi się tę książkę. Tym razem nasza bohaterka musi zmierzyć się z tym co czuje a tym jakie uczucia musi udawać.



Moja ocena 4/5


czwartek, 3 kwietnia 2014

Był sobie chłopiec - Nick Hornby

Witajcie !!
Cieszy mnie ogromnie ta myśl,  że za oknem już bardziej pogoda wciela się w wiosnę niż miałaby powróci do temperatur zimowych !! W końcu można zacząć biega codziennie, więcej spacerować !! Jak dla mnie fantastyczny czas. Fantastyczny czas fantastycznym czasem, dla książki też znajdzie się odrobina chwili wolnej aby nadrobić to co miałam w planach bądź po prostu przeczytać coś dla relaksu, oderwania się od rzeczywistości. 
Dzisiaj przychodzę do Was z  recenzją krótkiej, aczkolwiek czasami rozciągającej się w czasie książki:

Nick Hornby, Był sobie chłopiec, Zysk i S-ka,Poznań 2002, s. 242



Był sobie chłopiec o imieniu Marcus, który miał dwanaście lat. Była również jego mama, Fiona, wychowująca go samotnie. I jak to już w życiu bywa przez przypadek znalazł się również Will. Wszystko zaczęło się od potrzeby. Will miał potrzebę bycia w przelotnym związku z rozwiedzioną matką. Uważał, że to związek po najmniejszej linii oporu. Według Willa takie kobiety dopadają wyrzuty sumienia i same postanawiają go zakończyć, co daje Willowi zero odpowiedzialności w kwestii zrywania i późniejszych konsekwencji z tego wynikających. 
Nasz pan niezobowiązujący postanawia poszukać takiej kobiety na spotkaniach dla samotnych rodziców. Wtedy dochodzi do przypadkowego spotkania Willa  z Marcusem.  Nasz mały bohater dostrzega w Willu mężczyznę, który jest rozwiązaniem wszystkich jego problemów z którymi spotyka się w szkole, gdzie jest nieakceptowany przez wszystkich znajomych.  Uważa, że Will wie lepiej jak się zachowywać i jak "wyglądać" by stać się jednym z uczniów, zniknąć w tumie i nie potrzebnie się wyróżniać. Życie Marcusa staje się po prostu bezpieczniejsze. Wiedziony negatywnymi doświadczeniami, widzący  matkę, która chciała popełnić samobójstwo styka się z problemem swojej egzystencji. 
Opowieść ta przypomina mi trochę taką małą zamianę ról. Will - wieczne dziecko poznaje Marcusa - doświadczonego młodzieniaszka, po to aby samemu w końcu dorosnąć i pookładać sobie życie według nowych priorytetów. To opowieść troszeczkę o przyjaźni, o celowości każdego ze spotkań. Dostrzegania w innych tego, co u nas kuleje, co próbujemy zmieni lecz pomimo starań nam nie wychodzi, bądź żyjemy jak dotychczas bo tak nam jest wygodnie, bo  się przyzwyczailiśmy.
Historia niby banalna, niby prosta, jednak trzyma przy swej fabule i nie pozwalana oderwanie się bez doczytania o efektach tych wszystkich spotkań.

Moja ocena 7/10

sobota, 22 marca 2014

"Niezgodna" Veronica Roth

  Witajcie !!
Dziś przychodzę do Was z fantastyką. Co prawda ukończyłam ją pod koniec lutego, jednak wyszło tak, że dopiero dziś mogę coś o niej napisać.

                                            Veronica Roth, Niezgodna, Amber 2012, s 352


            Tym razem główna bohaterką jest Beatrice, zwana dalej Tris,  szesnastoletnia dziewczyna, która staje przed życiową decyzją. To, jakiego dokona wyboru, będzie świadczyło o jej przyszłym życiu. Miasto w którym żyje Tris podzielone jest na pięć frakcji: Altruizm, Nieustraszoność, Erudycja, Serdeczność           i Prawość. Każdą z nich charakteryzują osoby o silnie rozwiniętych cechach charakteru takich jak: bezinteresowność, odwaga, inteligencja,  spokój, szczerość. 

                Każda szesnastoletnia osoba ma za zadanie przystąpić do testu sprawdzającego, do jakiej frakcji pasuje najbardziej. Przed takim testem staje również Tris, której wynik owego sprawdzianu zadziwia ją, jak i osobę, która go przeprowadzała. Od tej pory Tris musi zadecydować, gdzie chce spędzi resztę swojego życia, pozostając w Altruizmie wraz ze swoimi rodzicami czy wybrać inną frakcje zgodną z jej pasjami, jednak pozostawić swoich najbliższych. 

              Podczas wprowadzania w daną frakcję, na Tris czeka wiele sytuacji, w których będzie miała możliwość sprawdzić, kto jest jej najlepszym przyjacielem, kto okaże się tylko rywalem w potyczkach o pozostanie we frakcji. W swoim "czasie próby" spotka również chłopaka, który jest zmienny jak pogoda, albo romantyczny i fascynujący, albo doprowadzający do białej gorączki. Jednak dzięki niemu uda się jej staną w walce w ostatecznym finale akcji.

               Opowieść jak najbardziej nierealna, jak najbardziej odbiegająca od rzeczywistości. Jest w niej jednak coś,  co trzyma przy tym, aby zgłębić się w fabułę. Może to bohaterowie, którzy pozbawieni wszelkich skrupułów są w stanie zrobi wszystko aby zostać w wybranej przez siebie frakcji, może to sam wątek wchodzenia w dorosłość, stawania się człowiekiem niezależnym, który dzięki swoim decyzjom jest odpowiedzialny za swoje wybory. Nikt i nic nie są w stanie w nie zaingerować oraz od nich powstrzymać. Nasza główna bohaterka ma w sobie oczywiście, same cechy, które w znaczącym stopniu odróżniają ja od reszty kandydatów, co czyni akcję trochę przewidywalną, w końcu ona jest najlepsza i ze wszystkim sobie poradzi. 
             
                Jak dla mnie to lektura, która nie niesie ze sobą żadnych poważnych i konkretnych spraw do przemyślenia. Jest zbudowana w sposób rozwijający, czyli powoli dozowana jest czytelnikowi fala wydarzeń, z którymi stykają się bohaterowie. Koniec również nie jest przewidywalny, dlatego chce się zgłębi w całość tej lektury. Jeśli ktoś, tak jak ja, lubi oderwać się od czegoś cięższego i odpocząć przy właśnie takich książkach to polecam ;)

Moja ocena 4/6


        






poniedziałek, 17 marca 2014

"Na rozstaju dróg" Evans R.P


Witam !!!
Po przerwie wracam !
Wiem, że tych przerw i powrotów było wiele, jednak w tym czasie nie było to spowodowane spadkiem ochoty, czy chęci pisania, czytania, ale bardziej sprawami przyziemnymi.  Rzeczy martwe potrafią by złośliwe, tak mój komputer też postanowił pokazał to co potrafi i się po prostu "zbuntował" 

Dziś przychodzę do Was z recenzją R.P Evansa:

 Na rozstaju dróg, Richard Paul Evans, Wydawnictwo: Znak, 2012, Liczba stron: 295



„Życie to jest to, co nam się przytrafia, gdy planujemy coś innego. Od początku mojej wędrówki przekonuję się, jak prawdziwe są te słowa”. 


Jest to druga cześć "Dzienników pisanych w drodze" Evansa. Ja przez swój głód czytelniczy nie zwróciłam na to uwagi i zaczęłam od części drugiej. 

Alan, nasz bohater, po śmierci żony postanawia pozbyć się całego swojego materialnego majątku i pieniądze z niego przeznaczyć na podróż po kontynencie.  
W czasie jego podróży zostaje zaatakowany przez gang młodych ludzi, przez co trafia do szpitala. Jego plany na dalsze podróżowanie musza poczeka. Na szczęście znajduje on swojego anioła stróża, którym jest  Angel. Na początku kobieta czuwa przy szpitalnym łóżku nad Alanem, jednak potem proponuje mu aby do momentu powrotu na szlak podróżniczy wydobrzał u niej w domu.  W czasie jego rekonwalescencji dochodzi do wielu wydarzeń, które oboje muszą wziąć na swoje barki. 

Pierwszy raz zetknęłam się z pozycją Evansa. Ma bardzo charakterystyczny styl pisania. Niby akcja jest spokojna, wydawało by się że nic się nie zadzieje, trzymanie cały czas w niepewności. To pomimo tego czytałam dalej i chciałbym już, natychmiast dowiedzieć się jak to się wszystko zakończy i rozegra.   Na pewno mogę powiedzieć, że jest to książka z tylu lekkich, przyjemnych na jeden wieczór. 
Myślę, że najważniejszym czynnikiem, dzięki któremu można tę książkę łatwo                           i przyjemnie przeczytać jest fakt, ze te wydarzenia nie są ukierunkowane w jedną stronę. Jest to opowieść gdzie mamy do czynienia z refleksyjnością nad przeszłością i wiązanie jej z teraźniejszością, przemijalnością, o czymś co możemy również odnieś do naszego życia.

Książka "Na rozstaju dróg" jest książką, która zachęca nas do pomagania, do bezinteresownego zainteresowania się drugą, potrzebująca osobą, ale również  uczy nas jak ufać drugiemu człowiekowi. Myślę, że to nie jest ostatni raz z tym autorem.


Moja ocena 6/6

PS Czas ferii pozwolił mi na przeczytaniu kilku pozycji, więc myślę, że będzie mnie już tutaj tylko więcej ;)









                 

sobota, 8 lutego 2014

Ach te Soczi ;D

Witajcie !!
Dziś przychodzę do Was z zachwytem rozpoczęcia XXII Igrzysk Olimpijskich, które odbywają się w Soczi. W ramach tych igrzysk mam to, jak dla mnie, niesamowite szczęście oglądania tych wszystkich konkurencji. Zawsze gdy przychodziło do Igrzysk to albo gdzieś wyjeżdżałam, albo byłam dzieckiem i bardziej porywały mnie zabawy ze śniegiem na świeżym powietrzu, albo skończyły mi się ferie i czas musiałam poświęcić na naukę a nie na Igrzyska. W tym roku jest inaczej ;D Mogę w zupełności zatracić się w oglądaniu tego, co przygotowała nam Rosja. 
Najbardziej wyczekiwane w moim umyśle zawody łyżwiarstwa figurowego, zarówno tych indywidualnych jak i programach par.
Sami zobaczcie poczujcie zachwyt oglądając filmik
No po prostu cudo !!
Oczywiście jako kobieta na pierwszy rzut idą stroje. Są cudowne. Ich wyjątkowość polega na tym, że na co dzień nikt się tak nie ubiera bo wyglądał by zbyt dziwnie pośród ludzi ubranych normalnie. Jednak na tafli lodu wszystkie błyszczące, etniczne, folkowe sukienki oraz kostiumy panów są nad wyraz zachwycające i oszałamiające. Po drugie figury które wykonują zawodnicy. Dla mnie jazda na łyżwach oznacza jechanie przed siebie i nie doprowadzenie do wywrotki. A oni?? Skaczą, przekręcają się, podnoszą no po prostu cuda wianki sie dzieją na lodowisku i jeszcze im to wychodzi. Każdy podskok, każdy piruet i każda skomplikowana figura wykonana przez łyżwiarzy wywołuje u mnie zachwyt.

Poza łyżwiarstwem czekam również na biathlon a także na łyżwiarstwo szybkie.
Niesamowite emocje oglądania wyczynu sportowców i śledzenia oraz porównywania ich czasów. Kto po kim, kto kiedy, kto ma szanse na jakie miejsce. To wszystko wydawać się może tylko błahym patrzeniem w telewizor i marnowaniem czasu, ale nie, nie, nie ;D W niektórych konkurencjach może i tak jest. Jednak kazdy ma swoje ulubione, wyczekiwane przy których czas leci jak szalony i przy których nie wiadomo jak i skąd rodzą się te emocje obserwowania zawodników w drodze o zwycięstwo i możliwość stanięcia na podium ;D

A Wy oglądacie??
Jakie sporty z listy tych olimpijskich lubicie najbardziej??

niedziela, 2 lutego 2014

Podsumowanie - styczeń

Witajcie !!!
Dziś już drugi dzień lutego. Wczoraj obchodziłam urodziny, więc czas wypełniałam szykując jedzenie i sprzątając dom aby przyjąć gości w jak najlepszych warunkach. Impreza była przednia xD

A wracając do czytelnictwa to w tym miesiącu udało mi się przeczytać:
1. Czarownice z Salem Falls Jodi Picoult
2. Starcie królów  G. R.R. Martin
3 Na rozstaju dróg  R. Evans
4. Nawałnica mieczy część 1 Stal i śnieg G. R.R. Martin

Nie wszystkie z powyższej listy zostały zrecenzowane jednak niebawem to nastąpi ;) Sesja dobiega końca, więc będzie bardzo dużo czasu na uzupelnienie recenzji jak i na czytaniu nowych książek.

A na koniec:
Równowaga między prezentami urodzinowymi zachowana xD


środa, 29 stycznia 2014

fotomix # 3

Hej, hej !!

U mnie ostatnio troszkę zamieszania. Wszystko za sprawą System Eliminacji Studentów Jest Aktywny.
Dzisiaj chciałabym się z Wami podzielić kilkoma migawkami chwil, które odzwierciedlają zdarzenia tego miesiąca ;)

Zacznijmy od wyprzedażowych łowów ;D

 Torebka z Reserved zamiast 129 zapłaciłam za nią 69 ;) sprawuje się idealnie. Jest wygodna, pojemna i bardzo ładnie się prezentuje ;)

 Następnie rękawiczki, również ze sklepu Reserved. Zamiast 39,90 zapłaciłam 19,90. Na te mrozy idealne. Nie musiałam nosić żadnych dodatkowych par, ponieważ te grzały wystarczająco.


 Nabytek z grudnia, jednak jak na moje możliwości jestem z niego zachwycona. Samsung Galaxy Core. Nic więcej dodawać nie trzeba xD

 
W końcu wzięłam sie za siebie !! Nie tylko pod względem aktywności fizycznej, ale również z ograniczeniem słodyczy oraz z samodzielnie przygotowanym jedzeniem ( z tym miałam największy problem) i 5 posiłkami dziennie. Czekam na nowy miesiąc żeby pozwolić sobie na książki z jadłospisami, które wypatrzyłam w empiku.

Czas między egzaminami wypełniam sobie tymi dwiema lekturami. "Władca much" co prawda na piątkowe zaliczenie jako lektura do przeczytania.

A tu coś większego ;) Stosik, który chce koniecznie przeczytać. Jednak na to przyjdzie czas po wszystkich egzaminach xD


 Kubek z talerzykiem oznaczać może tylko promocje w Biedronce ;D
Sztuka kosztowała mnie 4,29 więc mogłam pozwolić sobie na zakup większej ilości ;)


 Lakiery w których ostatnio się lubuje. Trwałe a także z piękną gamą kolorów ;D

 Kolejne zajęcie na umilenie sobie czasu po egzaminach ... Zobaczymy jak dlugo tym razem wytrzyma mój zapał xD

Taka sytuacja !!!! Uwielbiam zimę za połączenie śniegu, mrozu i słońca. Co daje cudowne skrzypienie śniegu w czasie chodzenia po nim <3


Plakat na oknach teatru w Lublinie <3 Zawsze wracam do niego z uśmiechem na twarzy po mimo pesymistycznej treści.

P.S  Ściskam Was serdecznie !!!!

piątek, 24 stycznia 2014

Część druga zimowych tomisk "Starce królów"

Witajcie !!!
Dziś będzie o drugiej części zimowych "igrzysk" to jest w roli głównej "Starcie królów" George'a R.R Martina


Tytuł: Starcie królów                                                                       Autor: George R.R. Martin                                                                      Ilość stron: 924                                                        Wydawnictwo: Zysk i spółka


                    Kolejna część sagi Pieśni i Lodu. W pewnych kwestiach akcji nic się nie zmieniło, oprócz "wypadnięcia" niektórych bohaterów w walce o Żelazny Tron.  To jednak nie pomniejsza ich liczby. Władcy mniejszych królestw i wysp ogłaszają się królami o walczą o swoje racje. Rodzina Starków w całości rozdzielona musi bronić swoich ostatnich nadziei na ponowne bycie razem niekoniecznie dla nich dobrymi decyzjami.  Po śmierci Edda Starka i króla Roberta już nic nie jest takie pewna. Nie przyjaciel czyha na nieprzyjaciela aby w sposób brutalny choć trochę przybliżyć się do wyrwania wrogom korony i otrzymania przywileju zarządzania krajem.

                         Cóż nowego mogę napisać. Wątek ciągnie się dalej. Bohaterowie zmagają się ze swoimi wewnętrznymi problemami próbując osiągnąć założony cel. Niby nic i niby nuda ale jest coś w tej sadze co mówi mi żebym nie przestawała i czytała dalej. Tak, jak by miało w końcu dojść do jakiegoś przełomu i jak by w końcu miało się wydarzyć coś wielkiego.  Ja słuchając tego wewnętrznego głosu czytam dalej. Bo choć czasami przysypiam bądź czytam i w pewnym momencie nie wiem o co chodzi to są w książce wątki, które akcję budują i które powodują że chce się pokonać szybko tych kilku bohaterów żeby dojść znowu do tego bohatera ciekawego i przeczytać jak to mu się losy potoczyły. 

 Nie mniej jednak polecam tym którzy kończą pierwszy tom ;D 
Ja już jestem na pierwszej części trzeciego ;D

Moja ocena 5/6


piątek, 3 stycznia 2014

"Czarownice z Salem Falls" Jodi Picoult


Witam Was serdecznie w nowym roku !!
Żadnych podsumowań noworocznych nie będzie, ponieważ marnie by wyszły, zdaje sobie z tego sprawę i będzie tylko jedno postanowienie
Przeczytać więcej książek, niż w 2013 roku ;)
Ty samym otwieram go książką autorki, którą zaczęłam czytać od jej nie za ciekawej pozycji, jednak nie skreśliłam jej i sięgnęłam po więcej ;)
Mowa o Jodi Picoult.


 Autor: Jodi Piucoult

Tytuł : Czarownice z Salem Falls

Wydawnictwo: Prószyński i spółka

Liczba stron: 750










               Historia zaczyna się w momencie gdy poznajemy Jack'a St Bride'a. Został on skazany za molestowanie swojej niepełnoletniej uczennicy. Paradoks polega na tym, że sam skazany wypiera się tego faktu, ale pod namową swojego adwokata decyduje się na ugodę i 8 miesięcy w więzieniu. Dlaczego? Dlatego aby szybko zakończyć sprawę i mieć to z głowy. Po zakończeniu wyroku nasz bohater udaje się do tytułowego miasteczka, aby tam rozpocząć nowe życie, gdzie nikt go nie zna, nie ocenia ani nie wie o jego przeszłości. 

              Zatrudnia się w barze u Addie Peobody, gdzie zostaje pomywaczem. Właścicielka restauracji nie wymaga od niego żadnych referencji, nie wnika nawet w jego życiorys.

          Jednak Jack tchnięty wyrzutami postanawia pójść na posterunek i zgłosić się jako były przestępca. OD tego momentu sprawy przybierają innego biegu.

          Po mieście zaczyna krążyć o nim plotka a miejscowi tatusiowie w obawie przed swoimi nieletnimi córkami zaczynają dręczyć biednego Jack'a.
                 
            W Salem Falls mieszka również Ginny Duncaan, która ze swoimi szkolnymi przyjaciółkami tworzą ściśle zamknięty krąg czarownic. Po nocy, w której dziewczęta odprawiają rytuał czarownic a w jego okolicach pojawia się Jack sprawy zaczynają się komplikować.
             
              Nasz główny bohater znowu zostaje osądzony o gwałt, którego jak twierdzi, nie popełnił i na nowo musi przeżywać cały proces sądowy, który ma dowieść o jego niewinności bądź winie.

         Jak dla mnie lektura obowiązkowa dla fanek tej autorki. To już moja druga książka, po której przeczytaniu nie odczuwałam niesmaku z nadmiaru treści niepotrzebnych. W tej pozycji jest zupełnie inaczej. Rewelacyjnie połączone opisy czasów teraźniejszych z retrospekcjami, które w płynnym ciągu następują po sobie. Nic tu nie jest przypadkowe i nieuzasadnione.Wszystkie dowody w sprawie nie gromadzą się naraz, ale stopniowo uchylany jest rąbek tajemnicy, co na przykład powodowało u mnie chęć zostania przy tej lekturze. Po przeczytaniu tej książki pozostały we mnie pozytywne emocje z ogromną ochotą sięgnięcia po kolejne pozycje Piocult.

Moja ocena 6/6